Teatr Gdynia Głowna

Rafał Matusz - Artysta. Sługa, posłaniec

Artysta – Twórca. Artystka – Twórczyni. Jaka jest ich rola?

Artysta. Sługa, posłaniec

Wszystko już wiemy, wszystko jest ustalone. Jesteśmy samowystarczalni, brak punktów odniesienia. Dryfujemy. Pełno bodźców, bogata oferta, a jednak samotność.

Czy jeszcze czegoś potrzebujemy? Czy jeszcze nam na czymś zależy? Dużo opinii, zdań, poglądów. Śmietnisko. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Różnie mówią.

Co robić? Jakiś drogowskaz? Kogo posłuchać? Czy w ogóle potrzebny jest jakiś autorytet? Wszędzie sami specjaliści. Pełno porad. Wszyscy chcą dobrze. A jednak… skąd ta pustka?

Jesteśmy zorientowani, ale pogubieni. Zaprzeczamy. Nie przyznajemy się do słabości, zresztą nikt tego nie wymaga. Dużo wiemy, coraz więcej informacji, coraz mniej wiadomości. W co się wsłuchać?6

Czy jesteśmy w stanie przeżywać porażkę, dopuścić klęskę? A czy umiemy budować się na radości? Cieszyć się. Czy uczucie radości przynosi spełnienie i czy w ogóle ono jest możliwe.  Spełnienie- tryb dokonany.

Czy tylko poczucie odniesionego sukcesu i to nam starcza?

Jak na tym przepełnionym pustkowiu stworzyć wspólnotę?

Zawsze więcej pytań, mało odpowiedzi. A jeżeli już są, to są jakie są.

Artysta stoi pośrodku. Nieważne czy to jest pole bitewne, laboratorium, stacja badawcza czy jaskinia na 10 piętrze gdzieś tam. Jest prawoskrętny i leworęczny albo odwrotnie lewoskrętny i praworęczny.

Emanacja i afirmacja. Skupienie. Działanie razem. Na przekór powszechnej entropii. Nie izolować się, działanie w pojedynkę przynosi frustrację i nieporozumienie. Nie tkwić, działać. Robić.

Przewodnik i Przodownik.

Nie tworzyć frakcji, jednoczyć. Tworzenie większych elementów. To daje poczucie bezpieczeństwa, ale nie przygniata.

Niepodzielność, ale nie jednomyślność. Każdy głos słyszany, ale im więcej tym lepiej.

Docenić intuicję. Nie wszystko da się zrozumieć. Nie trzeba. Nie warto stawiać sobie takiego zadania.

Jest się narzędziem. Stoi się w mroku, ale dyryguje światłem. Decyduje. Decyzja przychodzi sama. Cierpliwość długiego dystansu- niecierpliwość demiurga.

To co najważniejsze jest poza mną. Budowanie, odkrycie. Gromadzenie. To nie jest czas buntowników. Nie ma już czego burzyć.

Artysta – Twórca. Artystka – Twórczyni.

Jaka jest ich rola?

Muszą sprostać oczekiwaniom społecznym. Niby nie są potrzebni, ale   wszyscy są ciekawi, co mają do powiedzenia.

Skoro nie są na linii pierwszej pomocy, to można ich słabo opłacać, bo przecież robią to z pasją, a pasja nie kosztuje, bo to już zawód. Jak pasja to nie zawód przecież. Przecież?

Twórca zawsze przegra z podwyżką dla nauczycieli i pielęgniarek, ale nie może przegrać z kolejną fontanną w centrum miasta. Na to nie może być zgody.  Nie może pełnić ozdoby, kim można się chwalić. Nie jest na do wynajęcia na godziny.  Nie jest od uświetniana, nie jest narzędziem do prowadzenia jakiś gier społeczno- politycznych. Nie należy do żadnej frakcji. Jest nieprzekupny.

Chcemy być poważnie traktowani. Nie jesteśmy maszynami na rogi ulicy, do której wrzuca się monetę, by odstawiła swój marny teatrzyk.

Ludzie chcą się pośmiać. I na tym kończy się oczekiwanie? Lub wyobrażenie tych, którzy kulturę finansują. Śmiech jest pierwszym, błyskawicznym potwierdzeniem skuteczności. Śmieją się, a więc było warto. Śmieją się, a więc się zadziałało. A co z tymi, którzy nie mają takiej łatwości, mają inne poczucie humoru? Nie chodzić? Właśnie o te nieśmieszne rzeczy chodzi.

Kiedyś artysta miał talent, fach w rękach. Rzemiosło. Potrafił zrobić więcej niż inni. I to stawiało go w pozycji uprzywilejowanej. Teraz wiele rzeczy robią maszyny, a sztuczna inteligencja zaczyna pisać wiersze. Można zamówić u niej poemat o smutku albo sonet o miłości. Co z niej za poetka, ta sztuczna inteligencja. Maluje obrazy, a teraz projektuje dużo plakatów do spektakli teatralnych. Czy mamy z nią konkurować? Wystarczy, że jest pełno piszących wierszy Excelu.

Ludzie mają czas. Po ciężkim dniu, wyścigu, morderczej grze „w kto jest lepszy” nagle mają czas i chcą go ciekawie spędzić. Mylili się ci, którzy wieścili koniec kultury, koniec teatru, koniec kina. Ludziom się chce i ludziom trzeba wierzyć. Rozwój podnosi wszystkie kompetencje, również kulturalne- jeśli ktoś tego nie uznaje, nie ma szacunku do ludzi.

Jest miejsce dla twórców. Jest ciągle więcej potrzeb niż możliwości. Choć wydaje się, że oferta jest przestrzelona, że wszystkiego jest za dużo. Nie wszystkie pobudki muszą byś szlachetne. Czasem rządzi przypadek. Jeśli nie ciekawość to nuda

Twórca poszukuje nowego odbiorcy. Poprzez temat, jaki podejmuje i sposób, w jaki to ogłasza. Tylu ludzi by chciało coś zobaczyć, gdzieś przyjść, coś przeżyć, ale nie wiedzą gdzie i nie wiedzą jak.

Jesteśmy społeczeństwem zapracowanym, przemęczonym, ale nie demonizujmy. Ludzie chcą uczestniczyć,

Twórca ma zaskakiwać. Chce być zrozumiany, chce być doceniony.

Artysta w dzisiejszym świecie jest wielkim nikim. Każdy przecież może być artystą. Wystarczy znaleźć się w odpowiem czasie w odpowiednim miejscu. Szczęście, przypadek?

Artysta to ten, który ma wpływ i którego wpływ się uznaje. Sztuki się nie zamawia jak każdego produktu. Sztuka jest darem podobnie jak wiara jest darem. Dlatego tak wielu wśród artystów jest niewierzących. Ta sama potrzeba tylko inaczej spełniona.

Ale ludzie się przyzwyczaili, że wszystko można kupić. Społeczeństwo artystów nie szanuje. Bez kultury można się obejść. Tak samo jak bez empatii, czułości, zrozumienia. Byle szybko przebiec galerię i nie uronić żadnej promocji. Potem wrócić do domu z tymi wszystkimi kartonami i torbami, usiąść, nalać sobie drinka i uświadomić sobie, że jednak kilka sklepów się ominęło. Cóż za frustracja.

Można ich podziwiać, ale nie szanować. Nie uznaje się ich jako członków społeczeństwa. Nie przyznaje im się praw. Jeśli domagają się swoich praw, budzi to zdziwienie. Czy artysta ma takie same prawa jak nauczyciel czy pielęgniarka? Od razu jest pytanie: czy ona tak samo pracuje jak nauczyciel czy pielęgniarka, czy robi coś dla przyjemności i zabawy. Wygłupia się? Jakby praca nie mogła sprawiać przyjemności, traktowana jako konieczność. Trzeba iść do pracy, taki los. Więc dlaczego finansować cudzą pasję, cudzą przyjemność, skoro nie można jej podzielić?

Zawodowy status artysty.  Musi się obronić. Artysta nie pracuje za drobne. Nie rzuca mu się paru groszy, bo się spodobał. Rozbawił społeczeństwo, więc ma się kaprys coś mu dać. Jest skazany na łaskę i niełaskę.

Społeczeństwo nie może żerować na cudzej pasji. Wykorzystywać miłości, talentu i poświęcenia. Społeczeństwo nie może postępować nieetycznie wobec artysty.

Kultura jest podstawą. Wyobraźmy sobie mrowisko bez królowej albo pszczelą rodzinę przez królowej. Co to za społeczeństwo? Z początku nic się nie dzieje, wszystko działa siłą rozpędu. Zbiorowy organizm zaspokaja swoje potrzeby, rozwija się. Potem? Zwalnia, przysypia. Porusza się jak zombi, nie ma celu. Bez kultury społeczeństwa rozłażą się. To katastrofa. Konsumpcja je zabija. Nadmiar. Przyzwyczajenia konsumenta. Chodzić ciągle tymi samymi ścieżkami. Rutyna wygody, śmierć człowieczeństwa.

Ludzie potrzebują ludzi. Potrzebują wyjść do ludzi. Ludzie uczestniczą w kulturze kolektywnie. Chodzą razem i przy okazji. Z jakiś powodów. To jest postrzegane jako atrakcyjne. Chcą miło spędzić czas, chcą mieć wspomnienia. Co zrobić z tym „miło”…Żeby było coś znacznie więcej? By przyszli, by się wzruszyć, zaskoczyć, „nie wiem co powiedzieć”, „muszę to przemyśleć”.

Twórca musi dać więcej niż się od niego oczekuje. Oczekiwania są oparte o coś, co społeczeństwo już zna. Chce dostać coś podobnego. Co już im się spodobało, co się sprawdziło.  Nie jest skłonne do ryzyka, a z drugiej strony chce być zaskakiwane. Może nawet chce być uwiedzione.

Twórca wykonuje pracę. Twórczość jest pracą, nie dorywczym zajęciem, wykonywanym gdzieś po godzinach. Artysta musi poczuć się bezpiecznie. Stwierdzenie” dobry artysta to głodny artysta” jest nieporozumieniem i powinno być karalne.

Twórca musi się szanować, musi wymagać. Nieśmiały twórca, który „o tak tylko coś tam sobie robi” działa na swoją niekorzyść. Jakiś nieszczery kabotyn, który kokietuje fałszywą skromnością. Skromność i krygowanie się jest nieprofesjonalne, powinno być zakazane. Utrzymuje złudzenie, że artysta jest małym nikim, który uprasza się o uwagę i środki. Byle jak i za byle co.

Społeczeństwa utrzymujące artystów łaski nie robią. Artysta musi być odważny. Konsekwentnie dążyć do celu. Akt twórczy to długi proces, wielopoziomowy i wieloznaczny, któremu musi towarzyszyć zuchwałość i bezczelność. Tylko w ten sposób można osiągnąć coś nowego. Nie chodzi o bunt, chodzi o uczciwość dokonywanego procesu. Jego złożoności, wielokrotnej analizy, konsultacji, zbierania inspiracji, dojrzewania do decyzji. Artyście musi towarzyszyć przekonanie. Musi być przekonany, dzięki czemu pociąga za sobą innych.

Mówi w imieniu słabszych, broni ich. Ponosi ryzyko. Służy i wspiera. Potrząsa nieczułymi i niewrażliwymi.  Daje głos tym, którzy go nie mają.

Zastanawia, niepokoi i zawstydza. Jeśli jest niepotrzebny, to marne jest społeczeństwo, które go nie potrzebuje.

To jest praca od podstaw. Po wszystkich rewolucjach i efektownych gestach, które nawet w telewizji wypadają groteskowo. Nie dać sobie tego odebrać.

Kiedyś artysta był zbytkiem luksusu. Utrzymywany przez najbogatszych. Te wszystkie dworskie intrygi. Dziś jest adwokatem pro bono. Strażnikiem, by świat nie oszalał.