Teatr Gdynia Głowna

Ósmy. Trzeci - Młoda Krytyka - recenzja spektaklu

Recenzja Ewy Tulińskiej do spektaklu "Ósmy. Trzeci" Kuby Zubrzyckiego w ramach projektu "Młoda Krytyka".

W piątek trzynastego wybrałyśmy się z koleżankami na nowy spektakl Teatru Gdynia Główna pt. “Ósmy. Trzeci”. Jest on oparty na tekście Kuby Zubrzyckiego i pomimo iż nazwiska osób i nazwy  miejsc są zmienione wiadomo, że chodzi tu o głośną, bulwersującą sprawę werbowania i wykorzystywania seksualnego nastolatek przez tzw.  Krystka – kierowcę szefa sopockiej Zatoki Sztuki Marcina T. jak i samego szefa chodź w znacznie mniejszym zakresie.

Pewnie nie wyszłoby to na jaw gdyby jedna z ofiar – czternastoletnia Anaid , dzień po zgwałceniu jej przez Krystka nie rzuciła się pod pociąg co miało miejsce w 2015 roku ósmego marca …W dzień kobiet…

Przedstawienie Teatru Gdynia Główna jest mocnym głosem w tej mimo, że już odległej czasowo to jednak nie zakończonej sprawie. Krystek siedzi w więzieniu natomiast jego szef mimo licznych zarzutów cieszy się wolnością a śledztwo ciągle trwa.

Mimo iż w tym przypadku na pierwszy plan zrozumiale wysuwa się sama historia i problemy w niej poruszone nie sposób też pominąć świetnej gry aktorskiej całej obsady oraz innych walorów przedstawienia.

Wprowadzenie zaczyna się już w foyer gdzie oczekujący widzowie obserwują projekcję  na jednej ze ścian (Konrad Kulczyński) . Jest na niej młoda dziewczyna. Słyszymy też przyjemną muzykę (Michał Jacaszek) nienachalnie sączącą się z głośników. Przechadza się tam też Pan Łuu (Krystek) z niebieskim drinkiem w ręku. Zatrzymuje się obserwując dziewczynę wyświetloną na ścianie.

Kiedy wybija 19:00 zostajemy wpuszczeni na salę a właściwie do klubu nocnego bo taka jest oszczędna lecz wystarczająca scenografia Marzeny Chojnowskiej. Przy wejściu stolik klubowy z karafką wypełnioną wcześniej wspomnianym niebieskim drinkiem. Dalej centralna część z podłużnymi żaluzjami zajmującymi cała tylną ścianę na której również wyświetlane są wizualizacje. Na końcu duży okrągły zabytkowy stół z plastikowym przezroczystym krzesłem. Tu zasiada Głowa Miasta dzierżawiąca Centrum Sztuki. Wszystko oświetlone jest przyćmionym i punktowo też jaskrawym światłem dobrze oddającym oświetlenie w takich lokalach.

Bohaterowie przedstawienia to:

Pan Łuu grany przez Magdalenę Smuk , która jest w tej jak i innych przydzielonych jej postaciach bardzo przekonująca. Wciela się również np. w ojca Diany (Anaid) dokonującego samosądu na koledze, który okazuje się jednak nie być oprawcą jej córki.

Prowokacyjnie ubrana Diana (Magdalena Bednarek) też nie jest tylko Dianą ale i wszystkimi ofiarami Pana Łuu.

Zrozpaczona Matka Diany (Edyta Janusz -Ehrlich) szukająca sprawiedliwości jednak często odbijająca się w tym od ściany.

Przystojny właściciel Centrum Sztuki w niebieskim garniturze założonym na goły tors to Piotr Srebrowski.

Ze względu na zawód miłosny przestał się zakochiwać. Pomimo współudziału w niechlubnym procederze swojego kierowcy wzbudza mieszane uczucia.

Oraz Głowa Miasta (Małgorzata Polakowska) rzucająca charakterystyczny cień na projekcję pośrodku sceny. Można powiedzieć, że również w przenośni. Chce się pozbyć “wrzodu na dupie” jakim jest ten lokal. Ta dzierżawa jest dobrą do tego okazją.

Spektakl trwa 1,5 godziny i mija szybko. Historia jest pokazana przejrzyście i widz za nią podąża. Niesie też za sobą ważny przekaz abyśmy reagowali będąc świadkiem takich zdarzeń.

Ewa Tulińska