RECENZJE
Harce kupidynowe, czyli niecne morsztyny odtwarza właściwie w dużej mierze charakter barokowych „cudeniek”. Jest słodkim cukiereczkiem, owiniętym w mieniące się glamem, szeleszczące miło złotko – ujawniającym w finale swoją (znajomo) gorzką esencję.
U Morsztyna piekącego klapsa otrzymuje każdy bez względu na płeć, wiek, status społeczny. Poeta, a za nim mistrz ceremonii w Teatrze Gdynia Główna, bezpardonowo ujawnia wszystkie guilty pleasures skrzętnie poukrywane między wierszami kulturowych i społecznych konwencji. Z nieukrywaną przyjemnością odsłania treści fantazmatycznych scenariuszy, wyszydza pokraczne próby ich realizacji.
obsadzenie Mikołaja Prynkiewicza w roli wymagającej bardzo specyficznej energii było pomysłem znakomitym. Obdarzony wyjątkową charyzmą aktor z niezwykłą łatwością wchodzi w role bohaterów Morsztyna, równie łatwo przychodzi mu „dyrygowanie” widownią. Prynkiewicz znakomicie czuje się w roli wymagającej aktorskiego przerysowania, balansującej nieustannie na granicy scenicznego kiczu.